top of page

Dzicy zapylacze kwiatów



Owady są jednymi z najważniejszych zwierząt na naszej planecie. Dla nas szczególnie ważne są te, które uczestniczą w zapylaniu roślin. Aż 1/3 uprawianych przez nas gatunków, jest uzależniona od ich pomocy. Należą do nich np. jabłonie, śliwy, ziemniaki, pomidory, rzepaki, migdałowce, kakaowce i kawowce. Najbardziej znanym zapylaczem roślin jest pszczoła miodna (Apis mellifera), ale oprócz niej jest wiele innych owadów, które też biorą udział w tym ważnym procesie. Niestety nie są tak popularne jak pszczoła miodna i często nawet nie jesteśmy świadomi ich istnienia. Dlatego właśnie mam głęboką nadzieję, że dzięki temu artykułowi uda mi się to chociaż trochę zmienić.


Pszczoły samotnice


Pszczołę miodną zna każdy, ale nie każdy wie, że to niejedyna pszczoła w Polsce. Oprócz niej występuje u nas jeszcze ponad 450 innych gatunków, przy czym aż 90% stanowią tzw. pszczoły samotnice, które nie tworzą społeczeństw z podziałem na kasty, lecz prowadzą samotniczy tryb życia. Oczywiście nie mamy co liczyć, że będą nam dostarczać miód, ale podobnie jak pszczoły miodne są bardzo ważnymi zapylaczami roślin. Wprawdzie nie są wstanie przenosić tyle samo pyłku co one, ale za to nadrabiają liczebnością i wszechstronnością. Pszczoły miodne często ograniczają się do zbierania pyłku z konkretnych roślin. Pszczoły samotnice zazwyczaj nie są takie wybredne i odwiedzają różne gatunki, aby zdobywać ich pyłek i nektar.



Murarka ogrodowa (Osmia bicornis)

Dowodzi tego murarka ogrodowa (Osmia bicornis), która jest chyba najbardziej znaną pszczołą samotnicą w Polsce. W skład jej menu wchodzi nektar i pyłek pochodzący z aż 150 gatunków roślin, wśród których jest wiele drzew i krzewów owocowych. Dodatkowo murarce nie są straszne niekorzystne warunki pogodowe i może być aktywna nawet przez 14 godzin w ciągu doby. Murarka zakłada swoje gniazda w pustych łodygach roślin, ale czasami może też wybrać na ten cel inne naturalne otwory, a nawet te stworzone przez ludzi (znajdowano je nawet w dziurkach od kluczy). Gniazdo murarki jest podzielone na kilka komór lęgowych. W każdej z nich rozwija się larwa, która żywi się mieszanką pyłku z nektarem, którą wcześniej zgromadziła samica. Pod koniec rozwoju larwa przeobraża się w poczwarkę, a w okolicach września pojawia się dorosły osobnik, który hibernuje wewnątrz gniazda aż do nastania wiosny.


Murarka ogrodowa zyskała w ostatnich latach sporą popularność. Często z myślą o niej stawia się tzw. domki dla zapylaczy, w których zawsze jest bardzo licznym gościem. Warto jednak pamiętać, aby z nimi nie przesadzać, bo jeśli w danym miejscu murarka stanie się zbyt liczna, łatwo może się stać konkurencją dla innych pszczół samotnic. Do tych ostatnich zaliczają się np. inne gatunki murarek, chociażby murarka leśna (Osmia bicolor) czy murarka muszlówka (Osmia aurulenta). Oprócz nich, są także pszczolinki (Andrena spp.), smukliki (Halictus spp.), miesierki (Megachile spp.), porobnice (Anthophora spp.) oraz pasożyty gniazdowe, takie jak nęczyny (Sphecodes spp.) i koczownice (Nomada spp.). Niektóre z nich to gatunki bardzo pospolite. Przykładem może być pszczolinka napiaskowa (Andrena vaga), która gniazduje wszędzie tam, gdzie ma do dyspozycji piaszczystą glebę. Z tego względu widuje się ją w ogrodach, a nawet na miejskich trawnikach.


Pszczolinka napiaskowa (Andrena vaga) odziewdza m.in. kwiaty wierzb oraz mniszków lekarskich

Koczownica (Nomada spp.), czyli pasożyt gniazdowy pszczół samotnic

Niestety jest również wiele pszczół samotnic, które są na skraju wyginięcia lub już zniknęły z naszego kraju. Wśród nich jest obrostka murówka (Chalicodoma parietina), która według Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt wyginęła u nas w połowie lat 80 XX w. Podobny los mógł spotkać zadrzechnię fioletową (Xylocopa violacea), czyli dużą, czarną pszczołę o granatowych skrzydłach, która 70 lat temu została uznana za wymarłą. Na szczęście stało się inaczej i na początku XXI w. ponownie wykazano ją w Polsce, a w ostatnich latach stała się na tyle liczna, że zaczęto ją obserwować nawet w dużych miastach, takich jak Wrocław. Oprócz niej, w Polsce występuje drugi gatunek z tego rodzaju czyli zadrzechnia czarnoroga (Xylocopa valga), która wygląda bardzo podobnie do zadrzechni fioletowej, ale jest od niej dużo rzadsza. Po 2000 r. wykazano ją w naszym kraju tylko kilka razy.


Obrostka murówka (Megachile parietina)

Zadrzechnia fioletowa (Xylocopa violacea)

Zadrzechnia czarnoroga (Xylocopa valga)

Trzmiele


Trzmiele (Bombus spp.) są bliskimi krewniakami pszczoły miodnej i podobnie jak one żyją w społeczeństwach, w których są obecne samice zdolne do rozrodu (królowe), samce oraz robotnice. W przeciwieństwie do pszczoły miodnej, trzmiele zakładają kolonie jednoroczne, co oznacza, że pod koniec jesieni giną wszystkie osobniki, z wyjątkiem zapłodnionych samic, które zimują w różnych zakamarkach. Wraz z nastaniem wiosny, samice szukają miejsc na założenie gniazda. Zwykle wybierają na ten cel nory większych zwierząt (np. norników, myszy, kretów czy ryjówek). Ważne, aby znajdowała się w spokojnym, ustronnym miejscu, żeby nic nie zakłóciło funkcjonowania gniazda. Kolonie trzmieli są znacznie mniej liczne, niż kolonie pszczół. Podczas gdy u tych ostatnich, w jednym ulu może żyć nawet 50 tys. robotnic, u trzmieli może ich być tylko od 40 do 500.


Trzmiel ziemny (Bombus terrestris)

Najpospolitszym gatunkiem w naszym kraju jest trzmiel ziemny (Bombus terrestris), który jest również jednym z największych. Długość jego ciała może sięgać do około 2,8 cm. Widok tak dużego owada może przestraszyć, ale nie musimy się go obawiać. Trzmiele wprawdzie mają żądło i mogą go użyć do obrony siebie lub gniazda, ale są bardzo łagodne i same z siebie nigdy nie zrobią nam krzywdy. Oprócz trzmiela ziemnego, w Polsce występuje jeszcze 36 gatunków trzmieli. Do najpospolitszych gatunków należą m.in. trzmiel ogrodowy (Bombus hortorum), trzmiel kamiennik (Bombus lapidarius), trzmiel łąkowy (Bombus pratorum) i trzmiel rudy (Bombus pascorum). Podobnie jak w przypadku pszczolinek nie brakuje wśród nich gatunków rzadkich i zagrożonych wyginięciem. Aż 19 z nich znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze Zwierząt. Dodatkowo wszystkie gatunki podlegają częściowej ochronie gatunkowej.


Część gatunków zaliczanych do trzmieli to tzw. trzmielce, które dawniej należały do odrębnego rodzaju Psithyrus. Trzmielce na pierwszy rzut oka przypominają trzmiele, ale różnią się m.in. ciemniejszymi skrzydłami oraz brakiem koszyczków do zbierania pyłku na tylnych nogach. Wszystkie gatunki są pasożytami gniazdowymi trzmieli. Samica trzmielca przenika do gniazda trzmieli i zmusza je do opieki nad własnym potomstwem. Opanowanie gniazda odbywa się na dwa sposoby. Pierwszy polega na tym, że początkowo unika wykrycia przez trzmiele i przesiąka ich zapachem, aby stopniowo zdobyć ich przychylność. Drugi jest bardziej agresywny i wygląda w ten sposób, że trzmielec po prostu walczy z robotnicami do momentu, aż zostanie przez nie zaakceptowany lub zginie. Niezależnie od metody, samica trzmielca ostatecznie zabija królową trzmieli, niszczy jej jaja oraz larwy i przystępuje do złożenia własnych jaj.


Trzmielec (Psithyrus)

Tak jak pszczoły miodne, trzmiele zbierają pyłek oraz nektar i wytwarzają miód, ale ich kolonie są niestety zbyt małe, aby go starczyło także dla ludzi. Trzmiele mają jednak wiele innych zalet, które sprawiają, że są naprawdę cenne. Dzięki długiemu języczkowi mogą zapylać kwiaty, które są niedostępne dla pszczół miodnych. Dodatkowo mogą wykonywać tzw. zapylanie wibracyjne. Polega ono na tym, że trzmiel po wejściu do kielicha kwiatu, chwyta się swoimi żuwaczkami za płatek korony i dzięki temu, że porusza swoim ciałem w charakterystyczny sposób, wytwarza wibracje o stałej częstotliwości, które powodują wysypywanie się pyłku na jego ciało. Tylko one i niektóre pszczoły samotnice są wstanie zapylać kwiaty w ten sposób. Roślinami, które są zapylane głównie przez trzmiele, są chociażby naparstnice, koniczyny oraz pomidory. Ze względu na te ostatnie, niektóre gatunki są hodowane i wypuszczane do upraw szklarniowych. Dzieje się to jednak na znacznie mniejszą skalę, niż w przypadku pszczoły miodnej.



Muchówki


Muchówki (Diptera) są jedną z najmniej lubianych grup owadów. To właśnie do nich zaliczają się muchy domowe i komary, które są dokuczliwe i często przenoszą groźne choroby. Mimo to, muchówki odgrywają także gigantyczną, pozytywną rolę w przyrodzie, a jedną z nich jest zapylanie roślin. Najważniejsze pod tym względem są bzygowate (Syrphidae), które liczą w Polsce około 400 gatunków. Wiele z nich podszywa się wyglądem pod osy, pszczoły i inne groźne owady, aby uniknąć pożarcia przez drapieżniki, jednak same są całkowicie niegroźne. Dorosłe bzygowate często żywią się pyłkiem i nektarem kwiatów, a larwy wielu z nich polują na mszyce, dlatego są ważnymi mieszkańcami naszych pól i ogrodów.


Do najpospolitszych gatunków należą m.in.: bzyg prążkowany (Episyrphus balteatus), bzyg brzęk (Scaeva pyrastri), kuliboda (Sphaerophoria scripta), gnojka wytrwała (Eristalis tenax), gniłun (Helophilus pendulus), bzygi z rodzaju Syrphus. Niestety, aż 40 gatunków wymieniono w Czerwonej Liście Zwierząt Ginących i Zagrożonych, przy czym została ona napisana w 2002 r. Od tamtej pory spadła liczebność wielu innych gatunków, w tym również takich, które dawniej uchodziły za liczne. W Niemczech liczba bzygowatych latających w ciągu całego sezonu zmniejszyła się o 25%, natomiast liczba bzygów aktywnych wciągu danego dnia spadła aż o 82%! Badania były prowadzone na terenach rezerwatów, czyli tam, gdzie powinny być najbezpieczniejsze. Dlatego naukowcy podejrzewają, że na terenach przekształconych przez człowieka, spadki mogą być jeszcze większe.


Gnojka (Eristalis spp.) z rodziny bzygowatych na mniszku lekarskim

Oprócz bzygowatych, w zapylaniu kwiatów uczestniczą również muchówki z rodziny zmrużkowatych (Stratiomyidae), bujankowatych (Bombylidae), wyślepkowatych (Conopidae), czy rączycowatych (Tachinidae).



Phasia hemiptera - przedstawicielka rączycowatych (Tachinidae), która spija nektar z kwiatu osta

Szczególnie ciekawe jest ta ostatnia rodzina. Do rączycowatych należy wiele gatunków, które na pierwszy rzut oka przypominają zwyczajne muchy, ale nie brakuje też wśród nich takich, które mają niecodzienne kształty i jaskrawe ubarwienie. Wszystkie łączy zamiłowanie do nektaru, przy czym dotyczy to dorosłych owadów. Ich larwy są natomiast parazytoidami innych bezkręgowców i żerują wewnątrz ich ciał, stopniowo doprowadzając je do śmierci. Wiele gatunków upodobało sobie gąsienice motyli i pluskwiaki, wśród których jest kilka gatunków, które mogą nam przysparzać kłopotów. Właśnie dlatego rączycowate są naprawdę cenną grupą muchówek i powinniśmy się cieszyć, gdy pojawią się w naszym ogrodzie.


Rośliny są zapylane nawet przez te muchówki, które przysparzają nam kłopotów. Wśród nich są komary. Samce, a w początkowej fazie życia nawet samice, odwiedzają różne kwiaty, aby pożywić się ich nektarem. Niektóre rośliny mogą nawet imitować nasz ludzki zapach, aby przyciągać do siebie komary. Należy do nich wrotycz pospolity (Tanacetum vulgare), który jak na ironie, jest wykorzystywany do odstraszania owadów. Do kwiatów przylatują też bąkowate (Tabanidae), które tak jak komary, mogą się też żywić naszą krwią. Co ciekawe, larwy wielu bąkowatych żyją w środowisku wodnym lub wodno-lądowym i są drapieżnikami polującymi m.in. na larwy komarów. W tropikach, drzewka kakaowców są zapylane m.in. przez maleńkie meszki z rodziny kuczmanowatych (Ceratopogonidae), do których należą też gatunki atakujące zwierzęta i ludzi, by żywić się ich krwią.


Motyle dzienne i nocne


Kolejną grupą, na którą warto zwrócić uwagę, są motyle. Szczególnie mocno cenimy motyle dzienne, które często są naprawdę przepięknie ubarwione, ale często zapominamy, że one też mają swój ważny udział w zapylaniu kwiatów. Aż 10% kwiatów w Europie jest zapylana właśnie przez nie. Szczególnie chętnie odwiedzają te kwiaty, które mają żywe, jaskrawe barwy (zwykle żółte lub czerwone), słaby zapach i nektar produkowany w dolnej części okwiatu. W naszych ogrodach, lubią przylatywać np. do budlei Davida, lawendy, pszonaka ogrodowego czy werbeny patagońskiej. W środowisku naturalnym, można je natomiast spotkać m.in. na kwiatach wierzb, mniszków lekarskich, ostach, żmijowcu zwyczajnym, sadźcu konopiasty czy koniczynie łąkowej.


Więcej na temat motyli dziennych: Motyle dzienne



Niestrzęp głogowiec (Aporia crataegi) spijający nektar z kwiatów żmijowca zwyczajnego

Nie tylko motyle dzienne zasługują na naszą uwagę. Warto również poznać motyle nocne, czyli ćmy, które może nie zawsze dostarczają nam powodów do ich polubienia, ale nie brakuje wśród nich gatunków, które pomagają nam poprzez zapylanie roślin. Dotyczy to np. sówkowatych (Noctuidae), które liczą w naszym kraju około 400 gatunków. W 2018 r. ukazały się jednak badania brytyjskich naukowców, którzy przyjrzeli się roli ciem w zapylaniu roślin uprawnych i jak się okazało, jest ona dużo większa, niż zakładano. Badania wykazały, że podczas zapylania kwiatów pod osłoną nocy, ćmy uzupełniają pracę pszczół, które są aktywne tylko w ciągu dnia. Odkryto także, że motyle nocne zapylają wiele roślin uprawnych, takich jak groch, soja i rzepak, choć wcześniej nikt nie podejrzewał, że mogą mieć jakiś szczególnie korzystny wpływ na rolnictwo.


Rolnica zbożówka (Agrotis segetum)

Jak na ironię, wiele z tych ciem jest uznawanych w rolnictwie za groźne szkodnik. Wśród nich jest np. rolnica zbożówka (Agrotis segetum) oraz rolnica panewka (Agrotis c-nigrum), których gąsienice mogą uszkadzać plony. Badania naukowców pokazały jednak, że dorosłe motyle mogą w pewien sposób rekompensować nam te straty. Do sówkowatych należy też pospolita błyszczka jarzynówka (Autographa gamma), która jest aktywna także w ciągu dnia, zwłaszcza w pochmurne dni.


Błyszczka jarzynówka (Autographa gamma)

W dzień latają także niektóre zawisakowate (Sphingidae), takie jak chociażby fruczak gołąbek (Macroglossum stellatarum). Ta ciekawa rodzina liczy w Polsce tylko 20 gatunków, a niektóre z nich osiągają naprawdę spore rozmiary. Do największych zalicza się m.in. zawisak powojowiec (Agrius convolvuli) i zawisak tawulce (Sphinx ligustri), których rozpiętość skrzydeł może się wahać w okolicach 12 cm. Zawisakowate mają długie ssawki i podczas spijania nektaru zawisają w powietrzu, dlatego czasami myli się je z kolibrami. Na południu Afryki i na Madagaskarze występuje zawisak należący do gatunku Xanthopan morganii, który ma ssawkę o długości 30 cm. Z jej pomocą może zapylać storczyka Angraecum sesquipedale, którego kielichy są tak głębokie, że żaden inny owad nie ma do nich dostępu.


Fruczak gołąbek (Macroglossum stellatarum)

Chrząszcze


Chrząszcze (Coleoptera) są najliczniejszą gromadą owadów na świecie. Jak do tej pory odkryto około 400 tys. gatunków, co stanowi 25% wszystkich opisanych do tej pory zwierząt. W Polsce mamy ich oczywiście dużo mniej, bo około 6200 tys., ale jak na krajowe warunki, to i tak duża liczba. Przy takiej mnogości gatunków, nie ma się co dziwić, że mają swój udział w zapylaniu roślin. W 2019 r. odkryto uwięzionego w bursztynie chrząszcza z rodziny schylikowatych (Mordellidae), który żył na ziemi około 99 mln. lat temu. Dzięki zachowanym w bursztynie ziarenkom pyłku i zbadaniu samego chrząszcza, okazało się jest to najstarszy znany owad zapylający kwiaty!


Zmięk żółty (Rhagonycha fulva) - przedstawiciel omomiłkowatych (Cantharidae) zapylający kwiaty

Schylikowate przetrwały do naszych czasów i na całym świecie odkryto około 1500 gatunków. W Polsce jest ich znacznie mniej, bo tylko 50. Można je łatwo rozpoznać po garbatym ciele oraz spiczasto zakończonym odwłoku. Tak jak miliony lat temu, chętnie odwiedzają kwiaty i często można je na nich znaleźć w większych ilościach.

Oprócz nich w zapylaniu kwiatów uczestniczą również chrząszcze należące do innych rodzin, choćby: bogatkowate (Buprestidae), poświętnikowate (Scarabaeidae), przekraskowate (Cleridae), omomiłkowate (Cantharidae), skórnikowate (Dermestidae), łyszczynkowate (Nitidulidae), czy kózkowate (Cerambycidae).


Wonnica piżmówka (Aromia moschata) z rodziny kózkowatych, którą można spotkać na kwiatach z rodziny selerowatych

Na szczególną uwagę zasługują te ostatnie, które liczą w Polsce około 200 gatunków. Kózkowate są nie tylko ważnymi zapylaczami roślin, ale często są po prostu piękne, przez co budzą wielkie zainteresowanie przyrodników. Wśród nich jest np. przepiękna wonnica piżmówka (Aromia moschata) i bardzo rzadki dąbrowiec samotnik (Akimerus schaefferi). Oba te gatunki preferują kwiaty z rodziny selerowatych (Apiaceae), a więc np. marchew, pietruszkę czy koper. Larwy wielu kózkowatych rozwijają się w martwych lub obumierających pniach i gałęziach drzew, a takich w naszych lasach jest coraz mniej, dlatego wiele gatunków jest zagrożonych wyginięciem. Wśród nich jest wymieniony przeze mnie dąbrownik samotnik, którego larwy upodobały sobie szczególnie martwe drewno starych drzew, zwłaszcza takich, które rosną samotnie.


Jak można pomóc owadom zapylającym kwiaty?


Owady zapylające kwiaty są niezwykle wartościowe, ponieważ dzięki ich pracy, możemy liczyć na obfite plony. Niestety czyha na nie wiele zagrożeń, które często sami im dostarczamy. Na szczęście każdy z nas może coś zrobić, aby choć trochę im pomóc.


Jeśli mamy ogródek, to warto zadbać o to, aby znalazło się w nim miejsce dla dzikich roślin. Równo przystrzyżony trawnik wygląda pięknie, ale jest kiepskim miejscem do życia dla owadów. Nie ma na nim zbyt wielu miejsc, w których mogłyby się schronić, a i o pożywienie też jest tam znacznie trudniej. Jeśli więc chcemy im pomóc, to warto poświęcić przynajmniej z 10% trawnika na dzikie rośliny, takie jak mniszek lekarski, koniczyna biała czy krwawnik pospolity. Zwabione przez nie owady przy okazji zapylą te rośliny, które sami uprawiamy, a i na pewno znajdą się wśród nich także drapieżniki, które pomogą nam ograniczyć liczebność "szkodników".



Warto również zrezygnować ze stosowania pestycydów i herbicydów, lub chociaż ograniczyć ich użycie, ponieważ często szkodzą gatunkom zapylającym kwiaty. Pestycydy uderzają w nie bezpośrednio, natomiast herbicydy niszczą dzikie rośliny, które jak wspomniałem wyżej, są im bardzo potrzebne do życia. Jeśli już musimy ich użyć, to warto robić to z głową, najlepiej w taki sposób, jak zalecił to ich producent. Gdy mamy taką możliwość, szukajmy alternatywnych środków do walki ze szkodnikami, które będą przyjazne dla środowiska. Szkodliwe mogą być także inne środki chemiczne, np. detergenty używane do mycia aut i elewacji budynków, dlatego warto uważać z ich używaniem.


Autor: Mateusz Sowiński

Może Ci się spodobać również:
bottom of page